Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies do przechowywania identyfikatora sesji użytkownika. Dzięki temu plikowi będziesz zalogowany w serwisie przez cały czas przebywania w witrynie bądź do momentu wylogowania się. Możesz zrezygnować ze zbierania informacji poprzez pliki cookies, zmieniając ustawienia Twojej przeglądarki - niemniej w takim przypadku nasz serwis nie będzie działał poprawnie.
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek:

25 lecie Eurobeat'u

 (Przeczytany 12529 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Crockett

Offline Offline

Debiut: 2012/01/16
Wiadomości: 17


« : 01-03-2015 18:03:52 »

Zapraszam do lektury.

Eurobeat z samej nazwy jest gatunkiem muzyki pochodzącym z Europy. Najbardziej związany był ze stylem Italo Disco, jednak początkowo tym mianem od 1985 roku zaczęto określać na rynkach muzycznych Azji większość importowanej z Europy muzyki tanecznej, przede wszystkim produkcje pochodzące z Włoch, ale także Niemiec, gdzie rozwinął się gatunek Euro Disco, oraz z Wielkiej Brytanii i innych państw Europy, w których muzycy naśladowali zespoły i projekty Italo Disco.

Błędnie kojarzony z Hi-NRG. Jedyna poprawna i używana czasami nieoficjalnie nazwa to Italo NRG. Artyści Eurobeat’u zawsze tworzyli pod wieloma pseudonimami, zależnymi od  nastroju utworów lub tego, kto jest autorem tekstu. Tytuły piosenek w późniejszym okresie, były czasami wybierane z  istniejących już popularnych utworów z poprzednich dekad, jednak nie miały z nimi nic wspólnego. Wiele tytułów można podporządkować po kilka kategorii, w szczególności mając na uwadze okres od końca lat ‘90: samochody, wyścigi samochodowe, energia i poczucie energii, miłość, muzyka i taniec, Japonia oraz sam Eurobeat.

Największy okres popularności muzyki Eurobeat przypada na lata 1987 - 2000. Od roku 1984, kiedy włoska muzyka klubowa zaczęła odnosić sukces, produkcje Italo Disco zaczęły wypływać na rynek azjatycki. U schyłku świetności Italo Disco w 1987 roku, swoją karierę rozpoczynała grupa zaledwie kilka lat młodszych w stosunku do twórców klasycznego Italo producentów, których nowa muzyka, nazywana "nowym Italo Disco", skierowana była właściwie tylko na rynek włoski i azjatycki.

Stała się ona nowocześniejszą i szybszą kontynuacją Italo Disco. Jeszcze do roku 1992 można było usłyszeć wyraźne brzmieniowe opieranie się na starym stylu. Gdy na dobre rozpoczęła się nowa dekada, Eurobeat stał się już całkowicie odrębnym gatunkiem i choć nie zrezygnowano z tła Italo, było ono coraz mocniej mieszane z nowymi pomysłami, które dawały nowe syntezatory i indywidualny styl każdego z producentów. Nazwiska takie jak Giancarlo Pasquini, Mauro Farina, Giacomo Maiolini, to absolutna czołówka włoskich produkcji muzyki tanecznej na rodzimym rynku oraz na rynku Japonii i innych państw dalekiego wschodu pod koniec lat '80 oraz niemal przez całą następną dekadę.

Eurobeat stał się od 1990 roku osobną kulturą. Producenci gatunku nie tylko stworzyli unikalny wesoły, energiczny i maksymalnie taneczny styl, jaki z łatwością można było rozpoznać i skojarzyć z konkretnym nazwiskiem, lecz przetrwali też wiele zmian, jakie zachodziły w gustach wybrednych fanów. Wychodząc od Italo Disco, które zniknęło śmiercią naturalną, nie zostali pokonani ani popularnością Eurodance’u ani Euro House’u, które także po 2000 roku nie wytrzymały próby czasu. Wymienione cechy charakterystyczne Eurobeat'u, są bez przerwy, do dnia dzisiejszego głównym elementem przemawiającym za jego popularyzacją, nastrajając pozytywnie do życia.

Powstało wiele team’ów, w których pracowały ze sobą nawet małżeństwa. Wokaliści także spoza Włoch zaczynali i osiągali szczyt swojej kariery właśnie wchodząc w skład grup Eurobeat’u. Wytwórnie Asia Records, A.Beat-C., Time Records, Delta, Hi-NRG Attack, stawiające pierwsze kroki pod koniec lat ’80 i w pierwszej połowie lat ’90, dziś są już legendą, a w przypadku tych należących do Mauro Fariny czy Giacomo Maioliniego, stały się korporacjami muzycznymi, wyznaczającymi trendy w na wielu polach współczesnego rynku muzyki europejskiej, a szczególnie oczywiście włoskiego. Wytwórnie te mają na koncie liczone w setkach utwory, tylko co do tych, jakie możemy zaliczyć do Eurobeat’u.

Dziś po 25 latach, choć popularność Eurobeat’u ustała i w całości przeniosła się do Japonii, nadal jest tworzony w studiach wciąż w tym samym miejscu – na północy Włoch. Muzyka nabrała nowych cech, niemal całkowicie oderwała się od korzeni, kolejne eksperymenty muzyczne, korzystanie z nowinek technicznych i elementów innych gatunków oraz wyłączna konieczność zaspokajania gustów fanów z Azji, oddzieliły ją bezpowrotnie od Europy. Team’y zmieniły skład, rozpadły się, część osób odeszła na stałe, ale pojawiły się również nowe twarze, bazujące na doświadczeniu dawnych ekip, które jednak nie zaprzestały całkowicie nowych produkcji, a jedynie je dość znacznie ograniczyły.

Nowe pokolenie to obecnie dziś także dzieci dawnych i obecnych gwiazd, które nie tylko tworzą Eurobeat, mogąc pochwalić się pierwszymi muzycznymi nagrodami. Najdłuższa seria składanek na świecie „Super Eurobeat”, która stała się wyznacznikiem gatunku, liczy dziś ponad 230 części i co ważne nadal będzie kontynuowana. W okresie początkowym i największej świetności, płyty z tej serii pojawiały się regularnie na rynku co 2 miesiące! Single Eurobeat’u wychodziły równolegle we Włoszech na płytach winylowych. Swój bezdyskusyjny udział w promocji i przekazywaniu informacji ma Marcello D’Azzurro, założyciel fan klubu włoskiej muzyki tanecznej. Człowiek najbardziej związany właśnie z Mauro Fariną i Giancarlo Pasquinim, ich wieloletni prywatnie przyjaciel, mający także swój skromny produkcyjny udział w tym gatunku. Wydając co tydzień od 1986 roku, a w latach ’90 co miesiąc, swój magazyn „I Venti”, oraz prowadząc w Holandii sklep z płytami, pozwalał dawnym fanom Italo Disco, oraz wszystkim pozostałym, otwartym na całą włoską muzykę, mieć dostęp do nowinek i winyli z Włoch oraz płyt CD z Japonii.   

Eurobeat tworzony już docelowo na rynek Azji można rozpoznać po charakterystycznym układzie. Zsyntezowanych chórkach znanych jako „Sabi” (skrót od słowa Sabishigaru), co oznacza w Japonii „zapamiętać coś lub kogoś”. W przeciwieństwie do innych gatunków nowoczesnej muzyki, Eurobeat’u nie można rozpoznać po tekście utworu. Eurobeat jest bardzo szerokim gatunkiem, w którym można by ze względu na harmonię i rytm rozróżnić wiele podgatunków. Czasami przypomina disco, a niekiedy jest szybki i wesoły, oferując  akcenty gitarowe w Sabi. Typowa produkcja składa się ze schematu: intro → riff (muzyczna część bez głosów) → a melody (verse) → a melody 2(bridge) → a sabi (chorus) → riff → outro.

Zapisane
Crockett

Offline Offline

Debiut: 2012/01/16
Wiadomości: 17


« Odpowiedz #1 : 03-03-2015 17:03:21 »

Z racji tego, że w polskiej sieci od lat krążą różne "rewelacje", plotki, nieprawdziwe informacje, chciał bym jeszcze te wątki rozwikłać.

Mauro Farina od zawsze, raz na czas robił cover i nie jest to tajemnicą. Jednakże Giancarlo Pasquini przez całe lata '90 wydał zaledwie jedną płytę, o wyraźnie sprecyzowanej zawartości, czyli z przeróbkami. W przypadku wszystkich swoich pozostałych produkcji, jest oryginalnym autorem, co robi szczególne wrażenie.

Jeżeli chodzi o prędkości utworów tego gatunku. Jak mówi G. Pasquini, jakość a szybkość, nie ma ze sobą nic wspólnego. Podaje się, że dla starszego okresu, 140-150 bpm było typowym poziomem, choć wydaje mi się, że jest to liczba i tak odnosząca się do głębokich lat ’90 i że na początku nowej dekady poziom ten był czasem jeszcze niższy. W drugiej połowie lat 2000-nych Eurobeat zwolnił i tak do dziś nikt nie przekracza 160 bpm.

Nie sprawiało najmniejszej trudności pomiędzy tak zaprogramowaną perkusję i inne instrumenty, umiejętnie włączyć używanych regularnie do dziś organów i gitar, których brzmienie niczym nie różniło się od produkcji Italo, tych najróżniejszych i tych, jakie wcześniej ci sami panowie tworzyli.

G. Pasquini przyznaje także, że nie wie jak to było w innych wytwórniach, bo wokaliści jakich dobierał, zanim zostali dopuszczeni do produkcji, musieli wyprofilować swój głos, lub po prostu mieć go tak elastyczny, przez co nigdy nie musiał ich przerabiać elektronicznie. Jedynym powodem była celowa zmiana.

Tacy producenci i wokaliści odnaleźli się wspólnie i na końcu lat ’80, później w latach ’90 i do dziś nie mają problemu w obliczu zachodzących zmian. Nie każdy musiał skończyć szkołę muzyczną, ale być wyjątkowym lub zrobić wszystko, by się nim stać.

Elena Ferretti, Clara Moroni już pewnie były by historią, gdyby nie współpraca z M. Fariną, G. Pasquinim i G. Maiolinim. Te właśnie panie utrzymywały klimat Italo, gdziekolwiek były angażowane. Bo nie tylko sprzęt, ale i wokal nadawał istotę Eurobeat’owi.

Przy ogromie produkcji, projektów, zmyślonych nazwisk i pseudonimów, skupiających się wokół jednego producenta, jeszcze jedna kwestia jest błędnie odbierana. Modelom, którzy nie mieli nic wspólnego z muzyką, byli twarzami na okładkach, występowali na scenie i dostawali za to pieniądze, przypisuje się członkostwo w grupach tworzących tę muzykę.

Na korzyść Eurobeat’u przemawia też to, że o tyle jak stare Italo wypierał House i to już w latach ’80, tak wykonawcy od 1990 nie byli zmuszeni do zajmowania się Italo w jakimkolwiek stopniu. Widać wciąż opłacało się robić coś podobnego nawet dla samych Włoch i Japonii. I tu wracamy.

Na samych ideach, jakie przyświecały M. Farinie , G. Pasquiniemu i G. Maioliniemu, nie odniesie się sukcesu ani nie przetrwa.

Mimo, że muzyka była dla nich żywiołem od dziecka i jak podkreślali w wywiadach, starali się przez nią siebie wyrazić i dać innym wspomnienia i przeżycia, wierząc w to, co robią, takie nastawienie do nich się zakorzeniło.

To nie był nigdy łatwy kawałek chleba. Panowie musieli się zmagać z wymogami zagranicznych wydawców, którzy nie zawsze chcieli dopuścić do ich osobnych płyt każdą produkcję w pierwotnym kształcie. To nie była tylko kwestia wydania jednego winyla we Włoszech.

Historia Italo Disco jest dla mnie skomplikowana i niejednoznaczna. Jedni mówią, że określenie „prawdziwe” Italo pasuje tylko undergroundowych produkcji, których nie słyszała żadna szersza rzesza słuchaczy. Inni twierdzą, że większość Italo Disco to muzyka amatorska, która jakoś wydostała się i została zauważona przez bardziej profesjonalnych muzyków czy wytwórnie.  

Italo, to prawdziwe, może i ma tysiące utworów. Każdy ma swój gust i może spośród tego lubić mniejszych, amatorskich producentów, tych, którzy tylko nagrali jedną piosenkę, albo byli w jednej grupie. Można też źle lub bez większego zachwytu spoglądać na ambitniejszych i bardziej utalentowanych producentów, z wieloma studiami, własnymi labelami, którzy ciężko pracowali na kolejne sukcesy, otaczając się współpracownikami, poznanymi i wybranymi wyłącznie z najwyższej półki talentów.

Można ich odrzucać, oddzielać jako coś odmiennego, zestawiać ich dokonania z resztą artystów nie dalej, niż do 1989 roku, mimo iż jako jedyni potrafili z powodzeniem kontynuować karierę i ją rozwijać także wiele lat później, rozsławiając włoską muzykę taneczną.

Producenci z otoczenia M. Fariny i G. Pasquiniego i oni sami, o których wiemy tak wiele, którzy od 30 lat działają nieprzerwanie aktywnie, nie są historią ani anonimami, z jednej strony z powodu kilku znaczących osiągnięć w latach ’80 przy Italo Disco, są czasem określani królami tej muzyki. W końcu komu trzeba przedstawiać grupę Aleph czy Radiorama.

Z drugiej strony ci sami, za to właśnie, że ich pomysły się nie kończyły, miesiąc za miesiącem odnotowywali niesamowite sukcesy, bywają określani biznesmenami, produkującymi hurtowo, bo niebywale dużo i nie tylko dla siebie, co jest postrzegane jako negatywne (!).

Jeżeli komukolwiek sprawia kłopot zaakceptowanie tego, że tylko kilka osób, którzy dołączyli się do M. Fariny, G. Pasquiniego i G. Maioliniego, ale przede wszystkim oni sami, dzięki Italo i Eurobeat’owi, dniach i nocach spędzonych na dopracowywaniu muzyki, kreowaniu czegoś indywidualnego, rozpoznawalnego na skalę co najmniej europejską, mogli sobie kupić Ferrari czy Porsche, choć prędzej zainwestować  w studia i sprzęt, może ich segregować jako kolejny odłam czy interpretację Italo.

Hasła z naszej sieci, o upadku Italo Disco, kosmicznych prędkościach, piosenkach pisanych na kolanie, szaleńcach, którzy tego słuchają, nie brzmią zachwycająco i merytorycznie.

Podsumowując, trudno zaprzeczyć, że częściowo jeszcze przez kilka lat w nowej dekadzie, Italo Disco było z powodzeniem kontynuowane ale też i stopniowo przeobrażane w Eurobeat. Właśnie przez to nie duże grono muzyków, które równolegle z całą resztą, stawiało pierwsze kroki, zaczynając nagrywać Italo Disco. Niekoniecznie w tym czasie całkiem niezależnie, nie "na swoim", jeszcze nie we własnej wytwórni, za to od razu z ponad przeciętnymi, międzynarodowymi sukcesami.

Dalszy fenomen Włochów trwał w najlepsze także po latach '80, można się na to zamykać, ja natomiast polecam samemu odkrywać i nie kierować się tylko wspomnieniami, ale spojrzeć obiektywnie.

Nie wiem, czy jeszcze warto coś napisać dla rozjaśnienia umysłów i przekazania jak największej ilości informacji. Dziwne wybiórcze i limitowane podejście z jakim się spotkałem w Polsce, nie ma odzwierciedlenia wśród fanów na świecie. Może te parę słów u kogoś poprawi choćby sztucznie zepsuty wizerunek tej muzyki.

Dziękuję za uwagę

« Ostatnia zmiana: 18-10-2015 15:10:13 wysłane przez Crockett » Zapisane
Takumi

Offline Offline

Debiut: 2018/01/02
Wiadomości: 1


« Odpowiedz #2 : 02-01-2018 20:01:45 »

Ja wiem że po ponad 5 latach nie wypada odkopywać tematów, niemniej specjalnie założyłem konto tutaj by podzielić się informacją że Eurobeat ostatnio znacząco odżył, za sprawą nawiązań do japońskiej animacji "Initial D", oraz społeczności ludzi zainteresowanych driftem, gdzie właśnie ta animacja ma status bliski świętości.
Najprawdopodobniej to wszystko jest bez znaczenia, ale można spotkać późno w nocy lecące bokiem stare samochody z młodymi ludźmi w środku z rozkręconym "Everybody's Warming". Niektóre rzeczy dostają drugie, dość mocno niespodziewane życie.

Zapisane
Crockett

Offline Offline

Debiut: 2012/01/16
Wiadomości: 17


« Odpowiedz #3 : 17-01-2018 18:01:51 »

Ja wiem że po ponad 5 latach nie wypada odkopywać tematów, niemniej specjalnie założyłem konto tutaj by podzielić się informacją że Eurobeat ostatnio znacząco odżył, za sprawą nawiązań do japońskiej animacji "Initial D", oraz społeczności ludzi zainteresowanych driftem, gdzie właśnie ta animacja ma status bliski świętości.

Dziękuję za odzew.

Kolega właściwie trafił kulą o ścianę, bo ostatni oficjalny Eurobeat robiony przez ostatnich aktywnych artystów z dawnego pokolenia, z serii Super Eurobeat, kończy się w tym roku.  

Szczerze, to co napisałeś, to jest coś, czego bym unikał i pominąłem.

Informacje jakie tu wtedy zawarłem są celowo ogólnikowe, bazujące na ogólnych źródłach, a dokładniejsze detale służą tylko temu by wyprostować te najgorsze, najdziwniejsze, krzywdzące opinie wobec tego gatunku.

Przecież od razu nie wchodzi się na głęboką wodę.

I w Polsce i gdzie indziej na świecie kolejne generacje podchwyciły Initial D, trudno nie dostrzec.

Obserwacja for i Facebooka nie napawa natomiast optymizmem.

Eurobeat był i powstał jako tradycyjna muzyka taneczna, warunki jego istnienia na rynku były identyczne jak wszędzie - sprzedaż i popularność w dyskotekach.

Ewolucja, ta ciągłość Eurobeat'u to efekt licznych pozytywnych rzecz jasna przeobrażeń, lecz również drastycznych kroków jak chociażby seria Initial D.

Initial D to wytwór późnych lat '90, faktycznie garstka pośród całej zwyczajnej dyskografii, pewna komercjalizacja, zbliżenie Eurobeat'u do japońskiej kultury i młodego pokolenia.

Initial D sprawił współcześnie, że mamy dziesiątki tysięcy nastolatków, 20 latków, którzy nie kupują płyt, a Eurobeat kojarzą wyłącznie z tym, co odstrasza innych - przesadnie skomputeryzowane i faktycznie za szybkie brzmienie.

A to tylko malutka część gatunku wyrwana z kontekstu...

Dobre rzeczy się kończą, 30 lat Eurobeat'u to rekord świata, jednak ten świat się zmienił, starzy fani to za mało by utrzymać całość, jedni twierdzą, że trzeba się przenieść we współczesność do cyfrowej sprzedaży, ale to dość naiwne, ponieważ żadna rewolucja nie zmieni postaw osób, które zwyczajnie za muzykę nie chcą płacić.

Uważam, że wpierw trzeba wiedzieć czym Eurobeat realnie był i kiedy był bardzo popularny, dzięki czemu i nie spłycać go do ścieżki dźwiękowej animacji - która jak się okazuje jest tylko internetową, pewną fikcyjną popularnością Eurobeat'u, a wydawca musi wycofać najdłuższą serię CD ze sprzedaży, bo żaden sentyment nie wygra z zasadami biznesu, kiedy produkt osiąga już tragiczny wynik.

Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Użytkownicy Online
Zalogowanych 5 użytkowników